czwartek, 30 kwietnia 2009

Trzeci dzień na diecie wojownika..

Od wtorku jestem na diecie wojownika. Miałem zacząć jakoś tydzień temu ale moje ciało broniło się jak mogło, więc postanowiłem przeczekać. Po krótce czym jest "Dieta Wojownika" i jak działa. Opiera się ona na dwóch fazach dziennych. Pierwsza z nich polega na niedojadaniu, poszczeniu czy też głodówce, z tym że nie jest to typowa głodówka oparta tylko na wodzie. Pościmy umiarkowanie to znaczy dozwolone są owoce, warzywa oraz świeżo wyciśnięte soki no i oczywiście woda. Spożywamy je wtedy kiedy czujemy głód do momentu kiedy go zaspokoimy( co nie znaczy że jemy kilo marchwi na raz, co spowoduje tylko rozwolnienie). Postępujemy tak przez cały dzień aż do godzin wieczornych.
I teraz napiszę coś co zaskoczy niejedną osobę. Druga faza która zaczyna się "po zmroku" nazywa się "fazą uczty". Znaczy to mniej więcej tyle ze możemy jeść w tej fazie tyle ile chcemy i czego chcemy. Dozwolone są wszystkie grupy pokarmów. Posiłki powinny zawierać jak najwięcej zapachów, kolorów i smaków. Wszystko po to żebyśmy czuli się zaspokojeni.Osobiście uważam że jest to jedna z lepszych diet. Podczas pierwszej fazy oczyszczamy organizm oraz witaminizujemy go owocami i warzywami w umiarkowanej ilości. Podczas drugiej fazy zaspokajamy poczucie głodu i rekompensujemy sobie cały przeszły dzień. Tak więc polecam.
Oczywiście mój opis jest mocno uproszczony. Żeby dokładnie zapoznać się z koncepcją DW polecam książkę autora diety Ori Hofmeklera "Warrior Diet".

Co do dzisiejszego treningu..
Zerwałem sobie skórę z wnętrza dłoni przy wykonywaniu rwań 40 kg odważnikiem. Użyłem magnezji wspinaczkowej( bo tylko taką posiadam) żeby zmniejszyć poślizg na rączce.
Niestety nie nadaję się ona kompletnie do treningu ,gdyż przy wykonywaniu ćwiczeń doznaje się uczucia jakby ktoś tarł ci skórę papierem ściernym.Tak więc pamiętajcie jest różnica pomiędzy magnezją do wspinaczki a tą używaną w siłowni.
Tak więc postanowiłem dzisiaj pobiegać. Nie robiłem tego od około roku więc byłem ciekawy co się będzie działo.
Trening:

JM
Bieg 20 min - około 4 km średnim tempem
Lekki streching na koniec

Tak jak podejrzewałem nie było żadnych problemów. Muszę nawet przyznać że po raz pierwszy w życiu bieganie sprawiło mi przyjemność. Mimo tego że było duszno i gorąco nie miałem żadnych problemów z oddechem. Był równy i płytki a serce utrzymywało stały rytm.

Tak więc dla tych wszystkich dla których bieganie kojarzy się tylko z cierpieniem a którzy chcą mieć dobrą wytrzymałość sercowo naczyniową( z różnych powodów), dziś oficjalnie obaliłem mit że mogą to osiągnąć tylko przez bieganie czy pływanie..
Zainwestujcie w odważniki sportowe! No i w odpowiedniego instruktora..;)

środa, 29 kwietnia 2009

Wrażenia po gali MMA w Toruniu

W niedziele wybrałem się na galę amatorskiego MMA w Toruniu.
Od bardzo dawna jestem fanem sportów walki ale nigdy jeszcze nie widziałem
na żywo takiego widowiska. Byłem mocno zaskoczony jak wiele osób przyszło kibicować zawodnikom.Sala w której centrum ustawiony był oktagon ( ośmiokątna klatka gdzie walczą zawodnicy)wypełniona była niemal po brzegi. Startowało ponad 100! zawodników w różnych wagach. Dla niektórych były to pierwsze starty tak więc wyglądały one dosyć chaotycznie, ale na pewno serca do walki im nie brakowało.Jak bardzo popularny staje się sport o którym tak źle wypowiadano sie w Polsce jeszcze parę lat temu? Mówiono że jest zbyt brutalny że walczą tam "neandertalczycy" itp.. A prawda jest taka że jest on bezpieczniejszy i mniej kontuzyjny niż boks i potrzeba bardzo dużej inteligencji oraz hartu duch żeby moc kiedykolwiek wystartować do walki w klatce.
Pomimo faktu iż był to turniej amatorski zauważyłem że zawodnicy byli bardzo słabo przygotowani wytrzymałościowo i siłowo do walk. Po pierwszej rundzie większość ledwo oddychała. Jak mówi jeden z najlepszych trenerów MMa na świecie Erik Paulson:" Jeżeli nie możesz oddychać, nie możesz walczyć." Znacznie większy nacisk powinien być położony na rozwój fizyczny zawodników.Jeżeli postawimy na przeciw siebie dwóch zawodników, jednego z bardzo dobrą techniką ale ze słabym przygotowaniem fizycznym oraz drugiego który jest typowym "atletą" , szybkiego, silnego, z żelaznymi płucami ale bez jakich kolwiek umiejętności technicznych jest duże prawdopodobieństwo że ten drugi wygra. Tylko połączenie w jedno tych dwóch atrybutów stworzy mistrza.
W tym miejscu od razu narzuca mi się jedno słowo: "odważnik". Jeżeli by tak każdego zawodnika który startował na wspomnianej gali poddać przez 6 tygodni rutynie zwanej Man Maker z książki Enter The Kettlebell spisali by się o niebo lepiej.
Kiedy nie musisz myśleć o tym jak rozłożyć siły żeby przetrwać walkę, kiedy nie musisz walczyć o każdy kolejny wdech, kiedy masz czysty, niczym nie zmącony umysł dopiero wtedy będziesz mógł wykorzystać swój potencjał do maksimum.

Gratulację dla Michała Wiśniewskiego(nie z Ich Troje;)) z okazji pierwszej wygranej walki, tak trzymać. Następnym razem zmierzysz się ze mną.. :)

Pod spodem zamieszczam zdjęcie Fedora Emelianenko i jego sposób na fizyczne przygotowanie do walki..;)

fedor emelianenko kettlebell Pictures, Images and Photos

sobota, 18 kwietnia 2009

kompletna ignorancja

Cały dzień kichałem niemiłosiernie. Nie czuje się jakbym był przeziębiony tak więc nie wiem czy to nie jest jakaś alergia na pyłki czy coś w tym stylu. Chociaż do tej pory nie miałem problemów alergicznych to przecież nie jest powiedziane że nie mogą się pojawić. Chyba..?
Odpuściłem sobie dzisiejszy trening żeby się szybciej wykurować. Jutro niedziela więc też zrobię tylko mobilność stawów i może lekki streching.

Następny tydzień zapowiada się całkiem ciekawie. Po pierwsze od poniedziałku postanowiłem przejść na dietę. Ważę około 80 kg przy wzroście 173 cm. docelowo zamierzam zgubić 5 kg w sześć tygodni. Dieta którą będę stosował nazywa się "warrior diet" i została opracowana przez byłego izraelskiego komandosa Ori Hofmeklera. W którymś z kolejnych postów umieszczę więcej informacji na jej temat.W sobotę wyjeżdżam do Torunia na warsztat z odważnikami dla zawodników MMA a w niedziele idę zobaczyć galę amatorską gdzie kumpel będzie się bił w obronie honoru swego i odważników.

Głównym tematem tego posta jest filmik który znalazłem na jednej ze stron w necie, gdzie pani instruktorka fitness demonstruje jak korzystać z nowego sprzętu do treningu zwanego kettlebells.
Na początku boki zrywać ale jak tak się głębiej nad tym zastanowić, to trzeba być kompletnym ignorantem żeby uczyć ludzi czegoś o czym się nie ma zielonego pojęcia.Głupie i niebezpieczne..
Zapraszam do mnie na parę sesji a dopiero później do studia nagraniowego.
Zresztą oceńcie sami.

piątek, 17 kwietnia 2009

Świąteczna przerwa..

Jednym z wielu powodów dla których zbytnio nie przepadam za świętami jest to że kompletnie wybijają mnie z rytmu. Miniony tydzień uważam za kompletnie stracony dla mojego rozwoju jako girevika. Od soboty do wczoraj nie ruszyłem nawet małym palcem ale co tam i takie przerwy są czasem potrzebne.

W zeszły piątek spotkałem się ze swoim dobrym kumplem Michałem na sesyjkę z odważnikami w plenerze. Miejscem naszych popisów był kompleks sportowy w "miasteczku" przy ulicy Saperów w Elblągu. Znajduje się tam kilka szkół średnich, w tym moje byłe LO z którego mam wiele niesamowitych wspomnień. Ale dosyć już tych ciotowatych zwierzeń.. Pogoda była wymarzona do treningu na zewnątrz. Michał jest nowicjuszem w "odważnikach" tak więc przerobiliśmy wymachy przechodząc później do tureckiego wstawania. Mimo iż jego technika pozostawia jeszcze wiele do życzenia to zauważyłem że ludzie którzy uprawiają jakiś sport(Michał jest zapaleńcem MMA) bardzo szybko łapią o co chodzi i kwestią czasu jest dla nich opanowanie ruchów do perfekcji.

Zjawiło się również kilku znajomych którzy lekko mówiąc nie są entuzjastami treningu siłowego.Obserwowali przez chwile a później sami spróbowali kilku ćwiczeń. Po błysku w oczach i uśmiechniętych pyskach śmiem twierdzić że udało mi się zasiać ziarno, które pozwoli odmienić ich sflaczałe ciała i zrobi z nich rasowych "sowieckich supermanów" :)
A tak bardziej serio to myślę że tym co popycha ludzi w stronę treningu z odważnikiem, obok obietnic utraty wagi i zdobycia siły, jest po prostu fakt że nie są tak nudne jak konwencjonalne siłownie. Stereotyp siłownianego bezmózga skutecznie odstrasza wielu. Odważniki są alternatywą dla takich ludzi i dają nieporównywalnie lepsze efekty w znacznie krótszym czasie.

czwartek, 9 kwietnia 2009

Nienajlepszy dzień..

Dzisiaj czułem się słabo. Z rana lekko bolało mnie gardło i chyba miałem gorączkę.
Generalnie cały dzień wlókł się niemiłosiernie. W takie dni kompletnie nie mam ochoty na treningi ale trzeba umieć przełamywać niechęć i po prostu wykonać zaplanowaną pracę.

Trening:
Joint Mobility(po angielsku jakoś to lepiej brzmi)
Wyciskanie wojskowe na przemian 2x 28kg @ 3x 4/4
Wiosłowanie w opadzie 2x28 @ 3x8
Przysiad 2x28 @ 3x4
Wymach oburącz 40kg @ 3x5\

O dziwo kiedy już uporałem się z zaplanowaną rutyną nabrałem wigoru i postanowiłem poćwiczyć technikę LCCJ( Long Cycle Clean and Jerk). Muszę przyznać że wręcz kocham ten ruch.Potrzeba wiele czasu żeby w miarę dobrze technicznie go opanować ale kiedy już się z tym uporasz, przejście obojętnie obok stojącego z boku odważnika bez kilku podrzutów staje się wręcz nie możliwe.

Profesjonalny KB Lifter demonstruje podrzut z dwoma 48kg odważnikami przy wadze ciała 75 KG.Aż trudno uwierzyć..

wtorek, 7 kwietnia 2009

Skakanka i zmierzch

Dzisiaj miałem na prawdę ciężki dzień. Praktycznie od siódmej rano do zmierzchu załatwiałem jakieś sprawy. Zawsze się zastanawiałem dlaczego ludzie poświęcają tyle czasu na rzeczy które kompletnie nie mają dla nich znaczenia? Doszedłem do wniosku że odpowiedź brzmi: zobowiązania! Jesteśmy zobowiązani wobec rodziny, dziewczyny, przyjaciół, szefa, państwa, szkoły itp..
Nasze życie kręci się wokół tego co musimy zrobić żeby kogoś nie zawieść a powinno wokół tego, co musimy zrobić żeby nie zawieść siebie.. Jakoś tak to wszystko normalnie- na opak się toczy.

Jak się to ma do moich treningów? A no tak że obecnie jestem w trakcie przygotowań do seminarium Combat Submission Wrestlingu które ma odbyć się w połowie maja. Postanowiłem że z braku możliwości treningowych MMA (gdyż obecnie przebywam na wsi) zbuduję wytrzymałość sercowo-naczyniową "nie do zajechania", po to by jak najwięcej wynieść z tegoż właśnie seminarium. Tak więc obok mojego normalnego treningu siły, położyłem znacznie większy nacisk na aspekt cardio.Trzy razy w tygodniu robię zmodyfikowaną wersję ''Man Makera" z odważnikami. I tak dzisiaj maiłem zaplanowany 20 minutowy trening składający sie z nieustannej pracy na przemian 1,5 min ciężka skakanka i 10/10 wymachy jednorącz.
Ale niestety kiedy zaczynałem robiło się już ciemno i nie dość że nie widziałem zegarka, to jeszcze odkryłem że nie potrafię skakać po ciemku. Zrezygnowałem po 5 min.

Zamiast tego zrobiłem:
20kg @ 20xwymach oburącz+10/10 wymach jednorącz+ 20x wymach ze zmianą reki po każdym powtórzeniu x 5 serii(przerwa 1 min pomiędzy seriami).
50x wymachy oburącz
Cool down- lekki trucht 1 km

W sumie wyszedł całkiem dobry trening.
Jednak uczucie dyskomfortu spowodowane niewykonaniem planu pozostało.
Zawiodłem siebie, nie zawodząc całej reszty. Zdecydowanie nie było warto.

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Trening siły

W poniedziałki przeważnie pracuję nad siłą i tym razem nie było inaczej
Sesja:
JM(Joint Mobilty)- 10 min
Przysiad 2x28kg @ 3serie po 3 powtórzenia
Wyciskanie wojskowe jednorącz(lewa+prawa) 28 kgx 3 serie po 4 powtórzenia
Ranegade row(wiosłowanie w pozycji do pompki) 2x28 kg @ 3x10
Wyciskanie z podłogi 2x28kg @ 3x8

Trening zajął mi około 30 min. Później postanowiłem go uzupełnić o tzw "core training"czyli koncentrujące się na mięśniach brzucha, dolnych mięśniach pleców, ogólnie stabilizatorach korpusu.
Zrobiłem:
Tureckie wstawanie do pozycji klęczącej ze zmianą ręki po każdym powtórzeniu 28kg @ 5+5
Ciągle czułem się silny więc spróbowałem TGU( Tureckie wstawanie) z 40 kg odważnikiem. Było ciężko ale poszło bez większych problemów.
Czasem są takie dni kiedy czuję sie naprawdę silny. To jest dobry czas na próby bicia osobistych rekordów.

niedziela, 5 kwietnia 2009

Trzy dni cierpienia..

Zobaczcie sobie filmik z duńskiego kursu instruktorskiego RKC.
Enjoy the pain!:)

Początek..

Witam wszystkich którzy w przyszłości będą odwiedzać mojego bloga.
Zdecydowałem się na rozpoczęcie wpisów za namową mojego węgierskiego przyjaciela Petera Lakatos, jednego z niewielu czy też nawet jedynego RKC Team Leadera w Europie.
Jak na razie jestem jedynym przedstawicielem systemu RKC(Russian Kettlebell Challange) w Polsce, stworzonego przez byłego instruktora Specnazu Pavela Tsatsoulina.

Po raz pierwszy zetknąłem się z odważikami(kettlebells) podczas pobytu w Londynie, gdzie wyjechałem aby trenować JKD i MMA w Akademii Boba Breena. Na tablicy ogłoszeń w owej akademii wisiał artykuł zatytułowany "Inosanto Accepts The Challange" w którym Dan Inosanto wypowiadał sie na temat tego fascynującego "nowego" rodzaju treninu, w którym używa się "tych" dziwnych rosyjskich ciężarków. Należało by w tym miejscu wspomnieć kim jest Dan Inosanto... A więc jest on najprawdopodobniej największym żyjącym guru w świecie sztuk walki, uczniem Bruc'a Lee, specjalistą w bardzo wielu sztukach takich jak filipińskie kali czy bjj i można by tak wymieniać jeszcze długo.. Generalnie jeżeli spytalibyście się któregokolwiek z najlepszych zawodników mma, k1 czy nawet krav maga kto to jest Dan Inosanto, na pewno uzyskalibyście wyczerpującą odpowiedź...

Ale do rzeczy. Po powrocie do domu wszedłem na witrynę internetową podaną w artykule i zacząłem czytać. Zacytuje tylko niektóre hasła ze strony:"trening z odważnikiem sportowym dostarcza ekstremalny poziom fitnessu i to tylko w pare minut dziennie", "odważniki budują nadludzką siłę i wytrzymałość", " trening z odważnikami jest najskuteczniejszą metodą na spalanie tkanki tłuszczowej jaka istnieje", " odważniki rozwijają eksplozywną moc oraz szybkość", czy "odważniki naprawiają niedoskonałości w budowie oraz rehabilitują stawy" itd. Pewnie myślicie teraz to samo co i ja myślałem wtedy, za piękne żeby było prawdziwe. Jednak moja wewnętrzna ciekawość pchała mnie ciągle by zbadać sprawę dokładniej i przekonać się na własnej skórze że to co piszą " nie może być prawdą". Jeszcze tego samego dnia kupiłem przez internet ebooka z książką Pavela "Russian Kettlebell Challange: Extrem Fitness For Hard Living Comrades" i zacząłem czytać. Książka zawierała wiele ciekawych wiadomości na temat ogólnego rozwoju kultury fizycznej oraz masę informacji na temat treningu z odważnikiem sportowym. Poszczególne ćwiczenia pokazane były przez serię zdjęć z opisem. Szczerze mówiąc ciągle byłem sceptyczny. Każde z prezentowanych ćwiczeń wydawało mi się takie samo, a niektóre po prostu można było wykonać ze sztangą czy hantlem. No i jakim cudem jakiś ciężarek może rozwijać każdy aspekt treningu ciała?...

Następnego dnia kiedy wstałem mogłem myśleć tylko o odważnikach sportowych, bo mimo iż to wszystko co przeczytałem wczoraj wydawało się niewiarygodne to obietnica szybkich efektów w postaci siły, szybkości i elastyczności, bez konieczności katowania się na siłce i kupowania ton odżywek, była nie do odparcia. Postanowiłem znaleźć miejsce gdzie mógłbym potrenować ale o dziwo przeszukawszy strony internetowe różnych siłowni i klubów fitness w całym Londynie nie mogłem na nic trafić. Jakże miło byłem zaskoczony kiedy wchodząc na wieczorny trening w akademii, ujrzałem dumnie stojące w rogu sali rosyjskie ciężarki.Okazało się że jeden z instruktorów, Steve Wright jest fanatycznie wciągnięty w treningi z odważnikami i planuje w przyszłości stworzenie zajęć tematycznych w akademi. Po krótkiej rozmowie ze Stevem postanowiłem opuścić zajęcia muay thai i pobawić sie troszkę z "kulkami". Pamiętałem z poprzedniej nocy że podstawową wagą dla mężczyzny było 16kg. Moje pierwsze wrażenie kiedy chwyciłem kettlebell w dłoń, było takie że jest cholernie ciężki. Przystąpiłem do robienia wymachów oburącz. Oczywiście forma z jaką je wykonywałem pozostawiała wiele do życzenia.
Jakoś koło piątego powtórzenia zacząłem się czuć tak jakbym biegał, serce zaczynało bić coraz szybciej, oddech stawał się cięższy. Z każdym kolejnym wymachem robiło się coraz gorzej. Nie pamiętam już dokładnie ale udało mi sie zrobić z 15- 20 powtórzeń i to by było na tyle. Uścisk odmówił mi posłuszeństwa, serce waliło tak mocno że myślałem że wyskoczy mi z klatki piersiowej a krew uderzyła do mózgu tak że miałem mroczki w oczach. Powiedziałem na głos: co jest?. Przecież mam całkiem dobrą kondycję... Stojący z boku Steve tylko i powiedział:" nie przejmuj się, też na początku byłem zaskoczony".

Przez kolejny miesiąc każdy trening sztuk walki poprzedzałem 20 minutową sesją z kettlebellami. Z każdym dniem czułem się coraz silniejszy, już nie męczyłem sie tak bardzo na treningach a poziom płynności ruchów i szybkość z jaką wyprowadzałem ciosy poszybował w górę tak szybko, że byłem wręcz oszołomiony. Stałem się "uzależniony od odważników" do tego stopnia że czułem się winny kiedy opuściłem chociaż jeden trening. Postanowiłem wtedy że zostanę instruktorem RKC. Sprawdziłem na stronie organizacji i okazało się że nie ma ona w Polsce żadnego przedstawiciela. Wydałem wszystkie swoje oszczędności na kurs instruktorski który odbył się w październiku 2008 roku w Budapeszcie.

Minął rok od kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z odważnikiem, jestem w trakcie budowy strony strony kettlebell.pl gdzie będzie można znaleźć informację na temat Pavel, RKC oraz kupić odważnik. Wystartuje prawdopodobnie z połową kwietnia.

Mój blog będzie poświęcony tematom związanym z treningiem z odważnikami sportowymi.
Będę zamieszczał tu swoje przemyślenia, aktualne plany treningowe, porady, fotki oraz filmiki.
Mam nadzieję że blog okaże się pomocny dla kolejnych entuzjastów niesamowitego urządzenia, "siłowni w ręku" jakim jest kettlebell.